Wiersze nagrodzone (VIII edycja “Magii Ogrodów”)

MIEJSCE I

dziewczyna z płócienną torbą – Agnieszka Mohylowska (Kaźmierz)

Powiedział: niech stanie się lato

Ogród wypełnia światło, oddycham

słońcem i oglądam niebo. Życie

toczy się dziś w półcieniu, w półśnie

na rozciągniętym hamaku. Otulona

szeptami nieśmiałych brzóz unoszę się

pół metra nad ziemią. Szybuję.

Nie czuć ciężaru ciała ani żadnej rzeczy,

która jego jest. Wyciszona komórka

to czas, by pozostać w zasięgu życia.

Szelest kartek. Wersy cicho spływają

na usta, dają się smakować. Poezja

to moja mała modlitwa do świata.

Ogród babci

Nie potrzeba mapy, by do niego trafić.

Wystarczy trzymać się bocznych ulic

i zaufać wyblakłym drogowskazom.

Wejścia strzeże tylko stary płot

z kruszącego się drewna

i wiecznie niedomknięta furtka.

Znaki siły powolnego czasu,

od których mrużą się oczy.

Zza uchylonych drzwi

przywołuje mnie ręka dziadka.

W kuchni przy gorzkiej herbacie

długo patrzymy

na wyschniętą ziemię w doniczkach.

Imię babci raz po raz przekrada się

przez nasze zaciśnięte wargi,

kiedy próbujemy zatrzymać je w ustach.

Za oknem wychodzącym na ogród

gałęzie uginają się pod ciężarem

przejrzałych wiśni.

Niektóre zaraz znikną w trawie,

która sięga już kolan.

Ale dziadek jakby miał związane ręce.

Babcia odeszła, a lato wciąż trwa

na przekór dłużej niż zwykle.

MIEJSCE II

Prosument – Milena Gojny-Zbierowska (Chorzów)

Wartość bezwzględna

obraz na przemian się rozpłaszcza i uwypukla

powietrze rozwarstwia się faluje

zbrodnia życia traci granice rozlewa się pustynią w głowie

kołyszę się pod śliską taflą unoszę w tańcu

przypadków w natłoku zdarzeń nie próbuję

złapać oddechu to dziwne

widzę jak nade mną przesuwa się świat z rolki do rolki z ręki do ręki

chyba nikt nie kontroluje przepływów prądów

i przekroczeń ciśnienia

światło jest stałe i trudne do opisania bez źródła

ktoś we mnie umiera

usta odarte i bez adresu

w życiu skupiłam na umieraniu

umierając zachciałam żyć

słońce przesiewa włosy odróżniając każdy od innych

każdy włos jest przecież policzony

nie muszę spodziewać się czegokolwiek

Dodawanie

łodygi grabu głaszczą okno

ściana nad oknem sklepiona rana- krzyż zwisa bezradnie

słychać gołębie odbijające się od suchych okiennic

przeczuwałam te wszystkie opisy przyrody

przeczuwałam że miłość obrośnie cieniem

rozłoży się bluszczem od północy

ubrania ułoży w kosteczkę

mydło rozetrze w dłoniach

obłoni rany codzienności

MIEJSCE III

RAK – Anna Piliszewska (Wieliczka)

BOCIAN

Dostaliśmy fałszywe dane, na których

zbudowaliśmy nasze życie, pomost

wpuszczony daleko w głąb wezbranej rzeki.

J. Ashbery, Na głowie cesarzowej

Struga wzbierała wolno, szykowała cierpliwie

nasłuchującą przestrzeń – wreszcie poszła w głąb

wioski. Jadła szopy i domy.

Ci, którzy pozostali, przycupnąwszy na dachach,

przecierali w zdumieniu niewyspane powieki:

śledząc nurt, szacowali poziom wód i pogodę –

trudno było dać wiarę w oczywistość, lecz młodzi

zwietrzywszy co wnet się święci, spakowali walizki,

choć pilnie w krąg zapewniano, że rzeczułka usycha.

Kiedy wody opadły, odsłonił się lepki brud, w

błyskających kałużach trzepotały bezradnie

ławice szarawych rybek. Naraz stało się jasne,

że nie stanie się cud. Na dodatek ten bocian –

kaleka na zamulonej łące, równie bolesny jak

ci, którzy nie chcieli opuścić swojej zagrody.

Bociana zatrzymał Zulc, nastawił złamane

skrzydło, a następnie oswoił. To samica, powiedział

– i nazwał ją Cesarzową. A potem przypełzło

lato, oschły tynki i drewno. Wrócili młodzi

do wioski. Któryś z nich zrobił procę i trafił

ptaszysko w głowę. Struga

wolno wzbierała, znacząc szlak. Stary Zulc

na klepisku uklęknął – i wreszcie uwierzył

w powódź.

ODŁAWIACZ SNÓW

Śnił mi się odławiacz snów. Chcesz, odłowię dla ciebie

jakiś blady obrazek albo całą historię, o jakiej już nie

pamiętasz, powiedział, płynąc donikąd tekturową łódeczką

przez czarne morze pociętych kart rodzinnych albumów.

Ale może to była ojcowa tekowa łódź?

Zaśmiał się i rozpłynął – jednak wcześniej wyłowił wędką

dziecięcy trzewik. Przymierzyłam – pasował. Stało się

skwarne lato, drogą toczył się wóz, w prześcieradłach

na plecach dźwigając sery i masła szły baby na targowisko,

pani Tosia–nieboszczka i z drabiną kominiarz.

I wstały z martwych jabłonki – owinęły się korą; w sadu

czułym zakątku szeleściły cierpliwie o tym, że coś się zdaje

wiecznym, a jest iluzją – jednak gdy wrośnie w krwiobieg

rdzawi krwią, kiedy płynie. I się musi odbijać jak w lustrze,

w soplach pamięci,

i czasami nasturcją i nagietkiem zazłocić, zanim zadraśnie

duszę jak szkiełko zgubione w trawie, gdy deszcz niby

łzy z rtęci perli się wbrew nicości na blaszkach

przekwitłych bratków. I słychać trzaski i chrzęsty, dziwne

szumy w ogrodzie, bo z zaświata w zieloność wybujałą

i czujną, wpływają ci, których nie ma, ojcową, tekową łodzią.

WYRÓŻNIENIA:

godło: RÓŻA SIERPNIOWA – Aleksandra Dybowska (Pruszków)

róża

mówiłeś że pięknie

rozchylają się te płatki

delikatne i różowe

wiodła do nich wąska ścieżka

o równo przystrzyżonych

źdźbłach

doceniałeś estetykę

tajemniczego ogrodu

nigdy nie dostałam od ciebie

róży – ale to nie ma znaczenia

sama nią byłam w twojej

obecności rozkwitającą

miękko z kolcami przytulonymi

gładko do giętkiej

aksamitnej łodygi

z daleka od ciebie więdłam

czasami kłułam kolcami

słów – ale częściej

kuliłam różowe płatki

i zapadałam w różany

sen

bo przez sen przez mrok

znałam na pamięć

drogę do ciebie

punkt zwrotny

w mojej głowie

dojrzałe ciepło sierpnia

żal bezszelestny

i perseidy

kiedy śpiewają ostatnie słowiki

powietrze ma ciężar stokrotny

dużo waży pamięć

o chwilach zapomnienia

czas jednak nic nie zmienia

od gwiazd gasnących wrzenia

na mlecznych drogach zamieć

gdy stoję w punkcie zwrotnym

na zawsze i na nigdy

w mojej głowie

dojrzałe ciepło sierpnia

żar bezszelestny

i perseidy

godło: Ryby głosu nie mają – Małgorzata Polzer (Kraków)

Stary dom
Pamięci Stefanii i Antoniego


Jesteśmy w rozsypce, zbieramy w pamięci stare Przekroje
Kolorowe gazety w szarych czasach
Skrzynie ze skarbami, karafka różowa opatulona na dziesięciolecia
Porcelanowe figurki, których nikt nie podziwiał
W ciemności zamknięcia czekały na odsłonę
Piec wypalony do szczętu, udawać tylko może, że kiedyś dawał ciepło
Ściany łuszczą się płatami, glina i wapno z ultramaryną
Warstwami nakładane troskliwą ręką
Tam, gdzie życie, drzwi zielone z zamkiem przed potopem
Próg do pocałowania, szorowany na biało, przed zburzeniem
Świetlista przestrzeń z zapachem fiołków
Krzakiem róży, rozkołysanym na wietrze
Zniewolonym zapachem różowych pąków
Winoroślą opatuloną na zimę
Powojnikiem niebieskim witającym gości
I okrągłym klombem, wiankiem białym
Okno
Dorastamy do niego
Wspinając się na palcach
Przyklejając nos do szyby
Jak na plakacie Wyspiańskiego
Aby dostać się do szczeliny światła
Łyku świeżego powietrza
Gotowi szybko dorosnąć
Opierzyć skrzydła i
Wyfrunąć

godło: Arwena 1000 -Luiza Kula (Krzesławice)

Dom

Wciąż mówisz, że podoba

ci się na tym świecie,

wcale nie chcesz odejść

i nie milkną rozmowy,

kiedy przychodzisz do domu

wciąż szukając pragnienia

bliskości i czułości.

Przez moment świat jest

płótnem, na którym

widnieje cierpienie i radość,

łopoczącym jak wielka

czerwona chorągiew.

Bo jeśli nie czujesz płomienia,

to nie ma dla ciebie nic,

tylko czerwona krew roześmianej

śmierci, pomimo że nie umierasz.

Samotność

Czas każe iść, dalej i dalej,

i niby dobrze, że nie mówię

i nie czynię nic złego,

jednak bardziej się wtedy wstydzę,

gdy w samotności czuję ostrze

podwodnej skały pustego milczenia.

Bo szczęście się połamało,

i żadna wiadomości nie zmieni

minut ciężkich jak ołowiane chmury,

co spłynęły z nurtem rzeki.

Kiedy nic nie wiadomo,

nie krzyczę, lecz po cichu

liczę krople deszczu, które

chciałabym zapytać, czy

znały się wcześniej,

i co na to ulice, dachy i schody.

WIERSZE ZAUWAŻONE:

godło : PARADIS – Oliwia Zarzycka (Jelenia Góra)

pod drzewem”

Pozostało tylko nic

a było kiedyś tak pełno

nas w sobie i trochę na zewnątrz

stać już nie tak łatwo

gdy głowa pochylona

wyczekuje dotyku

który już nigdy nie ogrzeje

wiatrem miotane

ostatnie kosmyki wspomnień

ulatują niewinnie

same, zapomniane

gdy głowa pochylona

ku życiu

ku śmierci?

strzepuje ostatnie łzy

na ławce, przy morzu

zupełnie sama

starcza

nadzieja.

XXI wiek”

Ktoś umiera

– nic nie wiem

Nie jest już człowiekiem

– przecieram twarz ręcznikiem

Gwałt, krzyk, cisza

– przykrywam się kołdrą

– zasypiam

We śnie widzę twarze,

pełne łez i rozpaczy,

lęku, bezradności, pustki.

Pytają:

– Dlaczego?

Pytam:

-Kim jesteś?

godło: bratki w ciszy – Małgorzata Borzeszkowska (Lębork)

Cisza nad talerzem

kocham ciszę

taką zieloną, pachnącą mokrą, ciepłą ziemią

ciszę, którą wybieram palcami

spomiędzy liści lipy

ciszę, gdy jesteś obok

gdy każde z nas żegluje w swoim fotelu

na równoległych kursach, burta w burtę

boję się bezgłosu

gdy obcy wsuwają stopy w drzwi mojego świata, nawet przypadkiem

przypadkiem

próbuję zagadać ten lepki rodzaj ciszy, owinąć ją słowami, unieszkodliwić

starsza pani siedzi naprzeciwko

przestaje na chwilę jeść, łyżka jak łódeczka nabiera powietrza i opada na dno zdziwienia i niepokoju

chyba przestraszyła się, gdy powiedziałam, że kocham stare cmentarze

a ja tylko chciałam pogrzebać

cichość

BRATKI

Posadziłam bratki w ogrodzie,

troszkę chłodno im pewnie nocami,

ale co tam, niech bratek się trzyma,

niech doczeka, aż wiosna nad nami.

Niech się wbije korzonkiem w czarnoziem,

niech uczepi się ziemi jak rzep, że

ma zawalczyć o wiosnę to jasne,

lecz o przyjście niech wiosny nie żebrze.

Niech fioleci się, złoci i bieli,

niech opoką, nadzieją nam będzie,

niech pokiwa nam rankiem łodyżką.

Albo listkiem niech macha w obłędzie.

Ja przez szybkę popatrzę na niego,

potem kubek zaparzę herbaty.

I pomyślę, że troszkę mi żal go,

bo ta wiosna nadchodzi na raty.

To wysunie już nóżkę w pantoflu,

to przytupnie tą drugą w kozaku.

Bratek czeka, ja czekam przy oknie

na wiosenne bratanie się ptaków.

Godło: STYKS – Mariusz Jacek Rokita (Piotrków Trybunalski)

Konkluzja

mój sąsiad z piętra (którego porzuciła

żona) ma polipa na jelicie grubym

wkrótce idzie pod nóż a ja robię mu

zakupy-NIE LASKĘ

mimo to

wnioskują, że jesteśmy gejami

piją i palą a jednak nie toczy ich rak

mają (za to) mentalnego guza mózgu

wielkiego jak pięść blokersa

Sukmana i Koszula

nie obchodzi cię

pies, którego zabił samochód

ale gdy zdechnie twoja suka

będzie żałoba

nie wzrusza cię

śmierć sąsiada

ale gdy umrze twój rodzic

będzie koniec świata

nie kontemplujesz

męki Chrystusa

ale gdy zabraknie kremówek

spadnie ci cukier

Skip to content