Poezja dobrze wypieczona – relacja

do ziemniaka (fraszka jako taka) – Małgorzata Hrycaj

pod mnogością postaci jednakowo strawny

imigrancie pod każdą szerokością geograficzną legalny

czy nazwę cię kartoflem ziemniakiem czy pyrą

takim samym zapachem kusisz pod pokrywą

prezentując z początku tylko białe kwiaty

królowej Marysieńce darowane przed laty

sam zacząłeś królować w mundurku czy golas

ugnieciony w puree plackach moskolach

jakby ci było mało ubrany w poezję

u mistrza Kasprowicza bębniłeś o ceber

po drodze parząc srodze łapkii Elemelka

panoszysz się w Rabie Wyżnej

w wypieczonych wersach

Na pierwszym planie bukiet kwiatów i dynia, za nimi grupa ludzi siedzących na ławce, w tle łąka, ściana lasu i kapliczka

Koniec sierpnia okazał się dla nas łaskawy i w upalnych klimatach przy kaplicy św. Huberta odbyła się impreza plenerowa zorganizowna przez bibliotekę i KGW Rabianki. Kto mógł i chciał – ruszył przez las na nogach, dla kogo spacer pod górę w upale był trudnym wyzwaniem – mógł podjechać na miejsce fasiągiem powożonym przez Marka Antolca – współbudowniczego kapliczki. Pan Adam Sawina przybliżył nam historię spalonej przez Niemców podczas II wojny światowej leśniczówki i zamęczonego leśniczego. Jednak pomimo tragicznej przeszłości miejsce tchnęło spokojem i sprzyjało poezji i poetom. Do Raby dojechali: Małgorzata Hrycaj ze Szczecina, Adriana Jarosz spod Opola, Antonina Sebesta z Myślenic, Jacek Sojan z Kasinki, Krzysztof Kokot i Adam Kwiatek z Nowego Targu oraz Robert Marcinkowski z Krakowa, który razem z Jarkiem Kąkolem z Żywca dali nam piękny koncert gitarowy. W tematykę „Poezji dobrze wypieczonej” wprowadziła nas szefowa biblioteki tekstem Wandy Czubernatowej „Kto dziś piece ziemniocki w popiele…” W turnieju nie było było wiele tekstów (jeden z nich stanowi wprowadzenie do naszej relacji) – publiczność postanowiła przyznać nagrodę za fraszkę uczennicy klasy V – Tamarce Frączyk.

Po dawce śmiechu zasiedliśmy do stołów – panie z KGW Rabianki serwowały pieczone ziemniaki z twarogiem ze szczypiorkiem i czosnkiem (palce lizać!), oscypki z grilla z żurawiną, pieczoną kiełbasę, strogonowa z kociołka i regionalne ciasta. W dobrym nastroju przeszliśmy do bardziej lirycznej strony poezji – w wierszach zawitała jesień. Słowa przeplatane śpiewem i muzyką zupełnie inaczej odbiera się w ciszy lasu. W nastrojowym otoczeniu dotrwaliśmy do zachodu słońca – było wzruszająco pięknie…

Do widzenia za rok!

Poetka czytająca wiersz - w lesie
Szefowa biblioteki wręcza dziewczynce nagrodę za fraszkę
zdjęcie Adam Kwiatek
Skip to content