MAGIA OGRODOW 2024, to jeden z tych ogólnopolskich Konkursów, w których bogactwo i piękno otaczającej nas przyrody grają pierwsze skrzypce. Ogród, rabatka, krzew, drzewo, klomb, stają się tłem lirycznych zdarzeń, czasem bardzo odległych od miejsca, w którym się rozgrywają. Autorzy i autorki idą przecież dalej. Pisząc o liściach i kwiatach, piszą o najważniejszych sprawach ludzkiego losu. Życiu i śmierci. Wbrew pozorom pisanie o przyrodzie, nie jest łatwym zadaniem. Wymaga od twórcy skupienia, znajomości historii literatury, czujnego, poetyckiego oka i ucha. Istnieje tu bowiem zawsze ryzyko powtórzenia, braku oryginalności, a nawet banału. Jednak nie zawsze tak jest. Zdarza się, że utarty motyw, zaskakuje i piszącego, i tego który czyta. Wszystko zależy od wrażliwości autorów i autorek. Jednak sama wrażliwość nie wystarcza. Potrzeba jeszcze dobrej znajomości języka, odpowiednich lektur oraz solidnej pamięci. Ta ostatnia bardzo się w poezji przydaje. Pokłady tego, co przeżyte służą nam długo i wytrwale. Stworzyć z niejasnych ułamków wspomnień obraz wyraźny, który przemawia do czytającego mową świeżą, soczystą, to jest dopiero sztuka! I muszę przyznać, że sztuka ta, czasem się naszym uczestniczkom i uczestnikom udawała. Wielki potencjał przeszłości, strony dzieciństwa, emocje, uczucia, miłość, wszystko to razem buzuje, mieści się w nadesłanych wierszach. Wspomnienia domu, rodziców, zapachów i kolorów, jawią się w tych utworach, jak żywe, powodując wzruszenie, a czasem uśmiech. Mówi się, że pokłady pamięci są niewyczerpane, jak widać mogą takie być. Jako jurorka wielu konkursów z radością obserwuję wielki sentyment do przeszłości, tej bliższej i tej dalekiej, przywoływanej nie tyle z powodu towarzyszących jej rekwizytów, ile przez obecność bliskich osób, ich postawę, stosunek do ludzi i zwierząt.
Jako Jurorzy nie mieliśmy kłopotu, ze wskazaniem zastawów ważnych i ciekawych. Byliśmy zgodni. Zestawy wskazane do nagród, mieszczą się w idei konkursu, i z pewnością zasługują na przyznane nagrody i wyróżnienia.
Zestaw zwycięski, opatrzony godłem „Dziewczyna z płócienną torbą”, składający się z wierszy „Powiedział niech stanie się lato” oraz „Ogród babci”, był naszym zdaniem najciekawszy. Jego siła leży w prostocie. Nie ma tu efektowych zabiegów lingwistycznych. Słownych szarad. Jest otwarta, szczera poetycka wypowiedź. Ogród babci, jako miejsce magiczne, przesiąknięte obecnością osób najbliższych. Pełne drobnych przedmiotów, które łączą. Ziemia w doniczkach, herbata, drzwi, okno, pomiędzy nimi spojrzenia i rozmowy, cały bogaty wszechświat wspólnego życia. Tego co utracone i uchwycone. Przeżyte, ale też toczące się nadal. Wiersze lubią ten rodzaj intymności. Cichą, kameralną odsłonę, która pozwala czytelnikowi, jakby przez ramię, zerknąć w środek opowiadanej historii. W drugim wierszu mamy podobny zabieg. Ogród staje się miejscem, gdzie słychać słowa i szelest kartek. Gdzie pisze się i czyta poezję. Autor bądź autorka, pisze tu wprost o „zasięgu życia”, „szybowaniu”, „modlitwie”. Ogród przynosi światło, ale pozwala schować się w cieniu. Odgrodzić od nachalności zewnętrznego świata. Bardzo mi się to wyciszanie światłem podoba.
Drugim ciekawym zestawem, na który zwróciłam uwagę, jest praca opatrzona godłem „Prosument”. Tu również mamy dwa wiersze. Pierwszy z nich „Wartość bezwzględna”, jest wierszem nasuwającym skojarzenia metafizyczne. Umieranie, życie, przenikanie tych dwóch rzeczywistości, w ogrodzie lub poza nim. Okoliczności nie grają roli, wszystko rozgrywa się, między jawą a snem. Autor / autorka zderza tu wiele znaczeń. Ten kontrast to zaleta. Płaskie – wypukłe. Fala – taniec. Rolka – ręka. Jak odbijanie piłeczki. Jak gra. Ten wiersz ma podwójne znaczenia, wewnętrzne korytarze. Trochę wiemy gdzie nas prowadzi. Trochę nie wiemy, ale w sumie, jest nam to obojętne. Sztuka nie wyjawia wszystkiego do końca, jej siła tkwi w dyskrecji. Gdyby się głębiej zastanowić, można by znaleźć w tym wierszu echa sacrum. Pytania o przyczynę, porządek. Włosy są policzone. Usta nie mają adresu. Głos z tego wiersza wacha się, ale też poddaje temu, co nieuniknione. Niewiedza, którą otrzymujemy, też świadczy o sile omawianego zestawu. Drugi wiersz „Dodawanie” ma nieco inny wydźwięk. Tu wyraźniej widać dom, wraz z otaczającym go grabem, ścianą, okiennicami. Cień przykrywa miłość. Ktoś składa ubrania w kosteczkę, sięga po mydło. Obserwujemy codzienność życia. Szarą, dyskretną, nieco senną przestrzeń. Jest w tym wierszu wiele tęsknoty, może żal. Wygasłe miejsce, które domaga się uwagi. To dom bez ludzi. Dom, który szykuje się do odejścia, ze znikającymi obecnościami.
Trzeci zestaw, na który zwracam uwagę, został opatrzony godłem „Ryby głosu nie mają”. Znów mamy dom, tym razem jednak naszpikowany przedmiotami. Dom stary, pamiętający i zapamiętany. Stare gazety, skrzynie, porcelana, piec bez ognia. Całość, jakby czekała na zagładę, popadała w chorobę, słabła. I nagle idziemy dalej. Wnikamy w głąb. Doświadczamy tego, co za progiem. A za progiem czuć zapach fiołków, kwitnie róża, powojnik, słychać głosy zbliżających się gości. Martwe przedmioty milczą, przyroda zaczyna mówić, ocala to, co wydawało się przegrane, zepsute, nie do uratowania. Przejście z martwego w żywe, to bardzo ciekawy, ożywczy dla całości zabieg. W drugim wierszu zatytułowanym „Okno” autor / autorka cofa się wstecz, raz nam się zdaje, że do dzieciństwa, to znów mamy wrażenie, że owo „dorastanie” odnosi się do wieku dojrzałego czy wręcz do starości. Dorosnąć do okna, docenić jego potęgę, to, że otwierało nam pierwszy świat, dawało światło, zapach, zieleń ogrodu. „Szczelina światła”, po którą wyciągamy rękę. Niewiedza, z którą przyszło nam żyć. I nagle zwrot. Gotowość na wyfrunięcie z miejsca. Gotowość na nowe życie, może na wieczność?
Jadwiga Malina
Trzebunia, 10.09.2024